22.07.2017

Śmierć bliskich
Maria stała przed grobem płacząc. A kiedy tak płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa: jednego w miejscu głowy, a drugiego w miejscu nóg. I rzekli do niej: «Niewiasto, czemu płaczesz?». Odpowiedziała im: «Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono». Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. 
J 20, 11-14
Maria Magdalena poszła do grobu Jezusa, żeby płakać, po prostu, żeby użalać się nad sobą. Bo odszedł jej Mistrz i nie wie co teraz będzie. Jest ciągle w szoku. Nie dostrzega niczego co się wokół niej dzieje.
Dopiero po chwili dostrzega aniołów siedzących w grobie, a po chwili rozmowy rozpoznaje Jezusa.
Tak bardzo była pogrążona w smutku i skupiona w nim na sobie, że niej dostrzega wokół siebie innych ludzi.
Dzieje się tak i dziś. Gdy ktoś straci bliską osobę wszystko traci sens i nic go nie obchodzi.
Jakkolwiek trzeba przeżyć okres żałoby to nie można tego robić w taki sposób.
Szczególnie jest to najgorsze rozwiązanie dla tego, kto powinien zająć się swoimi na wpół osieroconymi dziećmi, pocieszyć je, a zajmuje się sobą.
Nie ma dobrego momentu na śmierć. Zawsze jest to dla nas szokiem, ale nie można w nim trwać, trzeba żyć dalej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Życie wbrew Bogu

Słowa pewności

9.11.2017