16.07.2017

Ziarno wyda plon...
Wy zatem posłuchajcie przypowieści o siewcy. Do każdego, kto słucha słowa o królestwie, a nie rozumie go, przychodzi Zły i porywa to, co zasiane jest w jego sercu. Takiego człowieka oznacza ziarno posiane na drodze. Posiane na grunt skalisty oznacza tego, kto słucha słowa i natychmiast z radością je przyjmuje; ale nie ma w sobie korzenia i jest niestały. Gdy przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamuje. Posiane między ciernie oznacza tego, kto słucha słowa, lecz troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne. Posiane wreszcie na ziemię żyzną oznacza tego, kto słucha słowa i rozumie je. On też wydaje plon: jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, inny trzydziestokrotny
Mt 13, 18-23
Kiedy słyszymy tą przypowieść wydaje się ona dla nas jasna i zrozumiała. W pierwszych słowach Jezus mówi o tych, którzy są poza Kościołem – że z jakieś powodu oddalili się od Boga i teraz żyją grzesznie. Siebie zaś postrzegamy w kategorii ziemi żyznej, która wydaje plon, większy lub mniejszy. Uważamy, że należymy do ostatniej kategorii, bo jesteśmy wierzący, chodzimy do Kościoła i modlimy się.
Ale bądźmy wobec siebie szczerzy, nie starajmy się wybielić we własnych oczach. Bo jeśli tak robimy to jak możemy stanąć w prawdzie przed Bogiem i zrobić prawdziwy rachunek sumienia?
To jest dobre rozumienie tej przypowieści, ale możemy też na nią spojrzeć z innej perspektywy.
Wtedy te „złe” rzeczy odnoszą się także do nas – wierzących. I każdy z nas się spotkał z taką sytuacją w swoim życiu lub się spotka w przyszłości.
Gdy słuchamy/ czytamy Pismo święte, nie rozumiemy go, boimy się spytać innych co oznacza dane wyrażenie szatan podpowiada nam błędne rozumienie, które sprawia, że oddalamy się od Boga. Bo nie chcemy być z Bogiem, który czyni to co my myślimy, że robi. Nasze błędne myślenie, lub złe podpowiedzi innych, podszepty szatana sprawiają, że źle rozumiemy słowa Pisma świętego, źle pojmujemy nauczanie Kościoła. I wszystko co związane z wiarą zaczynamy widzieć w czarnych barwach.
By temu zapobiec trzeba szukać odpowiedzi na nurtujące pytania. Ale szukać ich w Kościele – spytać znajomego księdza, kolegę/ koleżankę, która interesuje się tematyką wiary i jest w tym oczytany/a. Nie można za to pozostawać w stanie zawieszenia – nic nie robić. Trzeba swoje wątpliwości powierzyć Bogu i modlić się by wskazał nam rozwiązanie. Modlitwa to podstawa by braki wiedzy nie oddaliły nas od wiary.
„Kto słucha słowa i natychmiast z radością je przyjmuje; ale nie ma w sobie korzenia i jest niestały. Gdy przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamuje”. Taki człowiek jest pełen entuzjazmu, gdy tylko usłyszy słowo zachęty do działania zaraz się tego podejmuje. Chciałby zmienić świat, ale ma słomiany zapał. Nie potrafi nawet zmienić siebie, nie mówiąc o świecie. A jeśli to działanie miałoby sprawić, że ktoś się z niego będzie wyśmiewał lub będzie go prześladował to zaprzestaje działania. Nic mu się nie chce. Twierdzi, że nic się nie da zmienić.
Inny typ entuzjasty idzie bardziej w stronę niestałości. On jest gorliwy w wierze, ale na krótko. Katolicyzm mu nie pasuje, to zmienia na protestantyzm.  Tu mu czegoś brakuje – idzie w stronę baptyzmu. Tu mu coś nie odpowiada wstępuje do scjentologów. Wybiera to co mu odpowiada – najczęściej z „otoczki” zewnętrznej. Nigdy nie dochodzi do sedna wiary, bo ślizga się na jej powierzchni. Gdy chce poznać problem od zewnątrz zniechęca się i zaczyna szukać czegoś innego.
Może nie jesteśmy tak niestali jak powyższy przypadek, ale pewnie zdarzyło się nam, że rezygnowaliśmy z działania wiedząc, że będziemy osądzeni przez innych i będą na nas krzywo patrzeć. Wiara nie polega na tym, że jesteśmy sam na sam z Bogiem a wobec innych pokazujemy postawę areligijną. Wiara ma oddziaływać na całe nasze życie, swoim przykładem mamy innych zachęcać do wiary.
Nie możemy nigdy rezygnować z działania ze strachu przed opinią innych. Tym bardziej, że najczęściej ten strach jest irracjonalny, wypływa z naszych lęków, a nie faktycznych postaw innych ludzi.
Musimy przełamać strach, modlić się o odwagę świadczenia.
„Posiane między ciernie oznacza tego, kto słucha słowa, lecz troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne” – ziarno, które wpadło między ciernie oznacza tego, kto niby wierzy, ale bardziej przejmuje się tym co go spotka w tym życiu. Co chwilę martwi się o to czy będzie miał z czego żyć, czy coś mu się nie stanie. Albo gromadzi dobra, lubuje się w kupowaniu nowych rzeczy i z tego uczynił swój cel – zdobyć bogactwo, a nie osiągnąć niebo.
Niby nam to nie grozi, ale czy na pewno? Czy nigdy nie byliśmy ogarnięci żądzą posiadania jakiegoś przedmiotu? Robiliśmy wszystko, żeby go zdobyć. A potem co? Krótka chwila satysfakcji i szukanie kolejnego celu, upatrzenie kolejnej zdobyczy. To życie od pragnienia do pragnienia. A gdzie miejsce na prawdziwe życie? Gdzie nasza wiara. Tu także pomoże modlitwa.
Receptą na nasze bolączki jest gorliwa modlitwa i zawierzanie naszego życia Bogu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Życie wbrew Bogu

Słowa pewności

9.11.2017