Posty

Wyświetlanie postów z 2019

Wytrwałość...

Obraz
Jezus opowiedział swoim uczniom przypowieść o tym, że zawsze powinni się modlić i nie ustawać  Łk 18, 1  Modlić się i nie ustawać...  Niby takie proste, a takie trudne.  Człowiek już taki jest, że jeśli nie widzi efektu swojej pracy to się zniechęca. To dotyczy także modlitwy - jeśli nie widzi efektu - spełnienia przez Boga jego prośby to przestaje prosić.  Nie, żebym mówiła jakiś ogólny przykład, sama też tak mam... A dziś Jezus podkreśla, że jeśli wytrwamy ten okres próby to zostaniemy wysłuchani.  Nie wszystko dostanie się od razu, na tacy. Na pewne rzeczy trzeba poczekać, trzeba do nich dojrzeć... 

Wdzięczność

Obraz
«Czyż nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Czy się nie znalazł nikt, kto by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec?»   Łk 17, 17-18  Dziesięciu trędowatych prosiło Jezusa o uzdrowienie. Jezus wysłał ich, by pokazali się kapłanom, czyli by kapłani sprawdzili, czy są oni już zdrowi i czy mogą wrócić do społeczeństwa. W drodze do kapłanów zauważyli, że są zdrowi. 9 z nich szło dalej, by pokazać się kapłanom i by nie być już zamkniętym poza nawias społeczeństwa. Tylko jeden z nich, Samarytanin wrócił do Jezusa by Mu podziękować za uzdrowienie.  Czytając ten tekst oskarżamy tych 9 trędowatych za to, że nie zawrócili, by podziękować, tylko parli naprzód, by jak najszybciej okazać się zdrowym w oczach ludzi.  Ale sami jak postępujemy?  Gdy nasze modlitwy zostają wysłuchane, może nie w tak spektakularny sposób jak byśmy chcieli, to zapominamy o wdzięczności. Idziemy dalej ze swoim życiem, nie oglądamy się za siebie.  Spróbujmy w takiej sytuacji zatrzy

Kto jest moim bliźnim

Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: «A kto jest moim bliźnim?»  Łk 10, 29  Będziesz miłował Pana Boga swego (...), a bliźniego swego jak siebie samego.  Tyle razy mówiliśmy te słowa ucząc się modlitw z Małego Katechizmu i w czasie pacierza.  No właśnie tyle razy je powtarzaliśmy, że stały się wyświechtanym frazesem, niewiele znaczącym w "prawdziwym" życiu.  Nie dość, że zwykle siebie traktujemy ostro, to bliźnich też byśmy tak traktowali. To jeszcze szukamy wymówki, że może nie wszyscy są moimi bliźnimi. Może moim bliźnim dla mnie są członkowie mojej rodziny, moi sąsiedzi. Ale ktoś kogo widzę pierwszy raz w życiu już nie, Pan Żul spod sklepu nie jest dla mnie bliźnim.  Często ze wstrętem patrzymy na takich ludzi, myślimy, że sami sobie zgotowali ten los, sami się zeszmacili. Ale to nas nie zwalnia z szacunku do nich.  "Łatwo powiedzieć". Faktycznie, łatwo powiedzieć. Bo kiedy sama widzę takiego pijaczka czy żula to tylko szukam jakieś uciecz

Samotność

Jak długo, Panie, mam wzywać pomocy – a Ty nie wysłuchujesz? Wołam do Ciebie: Na pomoc! – a Ty nie wysłuchujesz.  Ha 1,2 To wołanie idealnie oddaje moją sytuację. Też wołam do Boga, a On nie wysłuchuje. Tyle lat już kieruje do Niego prośbę, czasem z większą, czasem z mniejszą nadzieją na bycie wysłuchanym. Przecież stworzył Bóg człowieka: stworzył go jako mężczyznę i niewiastę. I pierwszym podstawowym powołaniem człowieka jest powołanie do małżeństwa.  Tyle lat czekam na to by kogoś spotkać, by zbudować relację i stworzyć związek.  Gdy wczoraj czytałam ten tekst dzisiejszej liturgii słowa poczułam, że najwyższy czas coś zrobić. Albo zacząć szukać w Internecie, albo pogodzić się z samotnością i zacząć kochać to życie, które mam.  Potrzebowałam słowa pokrzepienia. W takiej sytuacji poza Pismem Świętym czytam literaturę chrześcijańską: o. Adama Szustaka, Sheilę Walsh. Ale wczoraj stwierdziłam, że sięgnę po ks. Jana Twardowskiego.  I na jaki wiersz trafiłam? "Bliscy i oddaleni&

Takie tam pierdolety

"My wszyscy byliśmy skalani,  a wszystkie nasze dobre czyny jak skrwawiona szmata" Iz 64,5  Wiem, że to nie jest cytat z dzisiejszych czytań. Ale chciałam wstawić coś co będzie odpowiadało mojemu samopoczuciu.  Czyny jak skrwawiona szmata. U Żydów to coś najgorszego, krew była dla nich nieczysta, sprawiała, że człowiek, który miał z nią kontakt był wyłączony na jakiś czas ze wspólnoty.  A tu autor natchniony pisze, że wszystkie dobre czyny były jak skrwawiona szmata, czyli się nie liczyły, a wręcz stawały się złem.  Ja się czuję jak wymięta szmata. To prawie to samo. Ściera, która nic nie robi. Nie przynosi pożytku. Przez krótki czas dawała z siebie wszystko, a teraz tylko leży i nic nie robi.  Tak właśnie wygląda mój urlop. Nic nie robię. Nic. Nnnniiiccc....  Czasem przychodzi mi myśl, że mogłabym coś porobić, ale po co? Zaraz ktoś to skrytykuje, albo wyśmieje. Lepiej nic nie robić.  W takim teraz jestem nastroju. Mam nadzieję, że się to zmieni. Ale nie na gorsze

Powołanie do samotności?

Dziś w mojej parafii niedziela powołań. Krótkie słowo po Ewangelii (bo nie można tego nazwać homilią, ani kazaniem) wygłosił kleryk Arcybiskupiego Seminarium w Poznaniu. Wiadomo, że kiedy przychodzi kleryk będzie mówić o powołaniu. Nie mam nic przeciwko, rozumiem też, że dopiero się uczą i jeszcze są w ich mowie pewne niedociągnięcia. Nie można im za to zarzucić braku zaangażowania. Co mnie wzburzyło w słowach tego alumna? To, że sprowadził powołanie człowieka do trzech płaszczyzn (oczywiście tych ziemskich, bo podkreślił, że wszyscy jesteśmy powołani do świętości), z których dla mnie jedna z nich nie jest powołaniem. Powiedział o powołaniu do kapłaństwa, małżeństwa i samotności. Raz, że kolejność jest zdecydowanie odwrócona - w pierwszej kolejności człowiek jest powołany do małżeństwa, a w wyjątkowych przypadkach Bóg wybiera sobie kogoś do Jego służby. Dwa - i co najważniejsze - nie ma powołania do samotności! Jak Bóg mógłby być tak okrutny, by czyjąś drogę życiową wskazać

Ty też jesteś grzesznikiem

I Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd już nie grzesz  J 8,11  Dobrze znamy dzisiejszą Ewangelię. Tyle razy już ją słyszeliśmy. Prawie na pamięć znamy jej słowa, wiemy co za chwilę się wydarzy.  No właśnie... Czy do końca na pewno ją znamy, czy ją rozumiemy?  Może to dla nas tylko jedna z wielu przypowieści o miłosierdziu Jezusa i jednocześnie Jego mądrości.  Może to dla nas przestroga, by nie naśladować kobiety cudzołożnej.  Ale pewnie większość myśli, że to była prostytutka, że to jej wina, że zasłużyła na karę, jeśli nie na kamienowanie, to chociaż na publiczne potępienie.  A tu niespodzianka! Jezus nie wydaje na nią wyroku, ani jej nie potępia, ani jej nie broni. Po prostu wskazuje, że każdy człowiek jest grzeszny, nie może więc oceniać innych. Tylko Bóg może oceniać.  A my co robimy? Na każdym kroku oceniamy drugiego człowieka, potępiamy go za jego grzechy, zapominając o własnych słabościach.  Przyjrzyjmy się dla odmiany sobie, zamiast potępiać innych.

Czas stać się dorosłym człowiekiem

Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecinne.  1 Kor 13, 11 Hymn o miłości Św. Pawła. Kojarzymy go głównie z czytaniem w czasie liturgii ślubnej. Singlom często ten tekst kojarzy się z tym czego im brak - czyli z miłością drugiego człowieka.  Ale hymn o miłości to nie ta miłość ziemska, ale przede wszystkim miłość Boga do człowieka i człowieka do Boga. To coś czego każdy z nas doświadcza, o ile nie zamknie swojego serca przed Bogiem.  Kiedy czytam lub słyszę ten tekst jest to dla mnie wezwanie jaka ma być moja miłość względem Boga, a jaka często nie jest. Bo przecież często brak mi cierpliwości w modlitwach, w prośbach.  Ale dziś szczególnie przemawia do mnie krótki fragment, nad którym większość przechodzi obojętnie słysząc o miłości.  " Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dzi