21.06.2017

Formalizm vs duchowość
Każdy niech przeto postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując się przymuszonym, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg
2 Kor 9, 7
Wiara nie może nam się kojarzyć z przymusem. Że musimy coś zrobić, bo jesteśmy katolikami, albo nie możemy czegoś robić bo jesteśmy katolikami.
Nie można pojmować wiary w kategoriach nakazów i zakazów. To byłby formalizm. Taki jaki mieli faryzeusze. Oni skupiali się na formie zewnętrznej i ściśle przestrzegali wszelkich przepisów prawa, takich jak przejście tylko tysiąca kroków w czasie szabatu, obmywanie rąk i naczyń przed każdym posiłkiem.
Przestrzeganie prawa jest dobre. Ale trzymanie się prawa i zapominanie o istocie czemu się to robi jest błędne. Bo po co ograniczać się do tysiąca kroków w czasie szabatu jeśli nie wiemy czemu to służy. Lub robimy to, ale jednocześnie odwracamy wzrok od potrzebujących, bo przeszlibyśmy za dużo kroków.
"Radosnego dawcę miłuje Bóg" - jako katolicy musimy przestrzegać przykazań Bożych i kościelnych. Ale przecież możemy odnajdywać radość w uczestnictwie we Mszy świętej. Przykazania nie zabijaj nie musimy pokazywać jako zakaz zabijania, ale jako umiłowanie życia.
Przymus, czy raczej świadomość obowiązku czasem pomaga nam się zmotywować do działania, ale stałe przypominane o nakazie może zniechęcać.
Kiedy chcemy innych zachęcić do uczestnictwa we Mszy świętej nie mówmy, że to obowiązek, ale dajmy pozytywny przekaz jaką radość czujemy uczestnicząc we Mszy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Życie wbrew Bogu

Słowa pewności

9.11.2017