Kilka słów o miłości...

Dawno już nic tu nie napisałam...


Mam wrażenie, że prowadzenie bloga umarło jakoś śmiercią naturalną. W ogóle o tym nie pamiętałam, żeby dodawać posty. Nawet jeśli miałam świadomość, że nikt tego nie czyta, to przecież miałam to robić przede wszystkim dla siebie, żeby lepiej się zagłębiać w czytania liturgiczne.
Ale jak to już u mnie jest mam słomiany zapał - chęci początkowo u mnie nie brakuje, ale potem niestety wygrywa lenistwo.

Wiele się u mnie zmieniło w życiu. Spotkało mnie wiele dobra od ludzi, których Bóg postawił na mojej drodze. Mogłam lepiej zrozumieć siebie. I wreszcie po tylu latach czekania Bóg obdarzył mnie łaską miłości - spotkałam mężczyznę, z którym chcę iść przez życie i razem doprowadzić się do zbawienia.

Jesteśmy więc, bracia, dłużnikami, ale nie ciała, byśmy żyć mieli według ciała. Bo jeżeli będziecie żyli według ciała, czeka was śmierć. Jeżeli zaś przy pomocy Ducha zadawać będziecie śmierć popędom ciała – będziecie żyli.
Rz 8, 12-13 

Kiedy wczoraj i dzisiaj czytałam czytania z dzisiejszej niedzieli ten tekst mnie szczególnie uderzył. Bo kiedy ktoś jest zakochany, kiedy kocha drugą osobę, kiedy czuje się wzajemne przyciąganie to trudno jest się powstrzymać przed popędami ciała, łatwo jest się zatracić w pieszczotach. A przecież najważniejsze jest poznanie serca drugiego człowieka, troska o jego dobro. Trzeba stawiać jego dobro nad własnymi potrzebami. Już nie można być egoistycznym. Miłość ma przede wszystkim dotykać ducha. Szczególnie jeśli jeszcze nie jest to związek sakramentalny. Dopiero w małżeństwie można szukać pełnego zjednoczenia - ducha i ciała. Ale to zjednoczenie ciał musi się dokonywać we wzajemnym szacunku i zaufaniu do drugiej osoby. 

Teraz muszę dwa razy się zastanowić czy moje zachowanie nie jest zbyt prowokacyjne, czy nie sprawia, że mój mężczyzna się podnieca - że pragnie mojego ciała. 

Trudno jest mi w świetle wiary znaleźć złoty środek między potrzebami ciała,  między naturalnym popędem, a pragnieniem wytrwania w czystości dla Jezusa i z miłości do drugiej osoby. 
Jest mi to ciężko rozdzielić. W sumie nie wiem czy jest w ogóle sens to rozdzielać, bo to wszystko się łączy w człowieku. Muszę to omodlić.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Życie wbrew Bogu

Słowa pewności

9.11.2017