Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2018

Niedziela Męki Pańskiej

Wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i począł drżeć oraz odczuwać trwogę. I rzekł do nich: Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie. I odszedłszy nieco do przodu, padł na ziemię i modlił się, żeby – jeśli to możliwe – ominęła Go ta godzina Mk 14, 33-35 Przed Męką Jezus idzie do Ogrodu Oliwnego, żeby ostatnie godziny spędzić na modlitwie. Razem z wszystkimi apostołami wyszli z stronę Getstemani. Ale tylko wybrani mogli zostać blisko Niego - ci, którzy wcześniej byli uczestnikami Jego przemienienia na Górze Tabor. Zaczął drżeć i odczuwać trwogę. Jego lęk  był tak widoczny. Dla nas jest to oczywiste, że Jezus był w Ogrójcu i się modlił. Ale widzimy to raczej jako coś spokojnego. A On drżał na całym ciele. I ściekał z Niego krwawy pot. Tak był zlękniony tym co Go czeka. Prosił, jeśli to możliwe by męka Go ominęła. Ale był gotowy spełnić Bożą wolę. Dziś Niedziela Palmowa, w czasie liturgii słyszymy opis Męki Pańskiej. To początek Wielkiego Tygodnia. Ostatnia

Zawierzenie Bogu

Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny. Ależ właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę. Ojcze, wsław imię Twoje! J 12, 27-28 W życiu każdego człowieka są momenty, gdy czuje się silny, chce zdobywać świat, spełniać marzenia i wierzy, że czego by się nie podjął to doprowadzi to do końca.  Najczęściej tak jest na początku drogi. Człowiek robi wielkie plany, ma duże nadzieje, że mu się powiedzie. Jest gotowy zaryzykować.  Ale życie weryfikuje jego postawę. Okazuje się, że wcale nie jest tak łatwo, że problemy, które nawet przewidział, że mogą powstać nie jest tak łatwo przezwyciężyć.  Wtedy pojawia się strach i chwile poczucia beznadziei. W tym stanie człowiek każdy, nawet najmniejszy błąd, potknięcie odbiera jako olbrzymią porażkę i załamuje się. Nie potrafi poradzić sobie z problemami i ze sobą.  Jeśli taki stan będzie trwał dłużej człowiek może popaść w depresję, może nawet targnąć się na swoje życie.  Człowiek wierzący w obliczu

Miłość Boża

Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. J 3, 16-17 Piękny tekst, który pokazuje nam wielką miłość Boga względem nas. Czasem możemy jej nie czuć, czasem mieć wrażenie, że Bóg nas opuścił.  Takie myśli podrzuca nam szatan, który chce, żebyśmy tak myśleli i odwrócili się od Boga.  Bóg stale jest z nami, dba o nas i nas kocha. On dla nas poświęcił własnego Syna, żebyśmy mogli być zbawieni.  Czasem też w myśleniu o Bogu dzielimy Jednego Boga na trzy osobne rzeczywistości. Bóg Ojciec dla wielu jest kimś kto karze za grzechy, nakazuje przestrzegania wielu przykazań i grozi karą za zlekceważenie najmniejszego z nich. Jezus jest kimś przeciwstawnym - kto mówi o miłości, miłosierdziu. Kto pokazuje, że są 2 najważniejsze przykazania - miłość Boga i miłość bliźniego, a inne nie są t

"Ja" wcale nie jest najważniejsze

Dałem im przykazanie: „Słuchajcie głosu mojego, a będę wam Bogiem, wy zaś będziecie Mi narodem. Chodźcie każdą drogą, którą wam rozkażę, aby się wam dobrze wiodło”. Ale nie usłuchali ani nie chcieli słuchać i poszli za zatwardziałością swych przewrotnych serc; obrócili się plecami, a nie twarzą  Jr 7, 23-24 Takie proste przykazanie, a w zasadzie zaproszenie: "postępujcie zgodnie z moją wolą, a będzie dobrze się wam wiodło". A tak trudno było je wypełnić Izraelitom. Nam też trudno jest wypełniać przykazania. Woli samo tworzyć sobie prawa i zasady.  "Obrócili się plecami, a nie twarzą" - po prostu, mieli Boga w dupie. Nie chcieli z Nim budować relacji - stawać z Nim twarzą w twarz. Wybrali łatwiejszą drogę, w której robili co chcieli, bez konieczności dbania o Boga czy bliźnich.  My też tak teraz robimy. Wybieramy to co według naszego osądu jest dla nas lepsze, łatwiejsze, przyjemniejsze. Uciekamy od odpowiedzialności, konieczności zachowywania praw i dba

Uczniowie Jezusa

Kiedy zaś przebywał w Jerozolimie w czasie Paschy, w dniu świątecznym, wielu uwierzyło w Jego imię, widząc znaki, które czynił. Jezus natomiast nie zawierzał im samego siebie, bo wszystkich znał i nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział, co jest w człowieku J 2, 23-25 Ten tekst jest dla nas trudny do zrozumienia.  Z jednej strony mamy ludzi, którzy uwierzyli w Jezusa widząc Jego znaki - czyny, cuda, słysząc słowa.  Uwierzyli, że jest kimś wyjątkowym, Mesjaszem, prorokiem. Kimś za kim warto iść. Nic dziwnego, że chcieli słuchać Jego słów i za Nim chodzić.  A tu nagle czytamy, że Jezus nie zawierzał im samego siebie. Tak jakby się od nich odgradzał, nie chciał, żeby Go poznali lepiej. Bo wiedział, że są grzeszni i słabi. I nie potrzebował ich przekonywać do siebie.  Wiara nie opiera się na argumentach. Jezus nie wymieniał wszystkich prawd, które dowodzą, że jest Mesjaszem, Synem Bożym. Nie starał się dowodzić naukowo swoich racji. Bo to nic by nie da